Salam!
|
Wioska |
|
Droga Addis Abeba-Awassa |
Madzia nasza kochana,
zaprawiona w boju Misjonarka, obudziła nas jak zwykle o 4 rano zapakowała w
samochód i powiodła do Awasy (no dobra Mezo zaśpiewał budzikiem "Wstawaj
kolejny dzień zmagań, wsawaj musisz mu sens nadać..."). Uśpione jazdą nie
wiedziałysmy kiedy znalazłysmy się w Afryce jak z "Pustyni i w
Puszczy".
Wokół chatki ze słomy, gliny, błota, akacje, górki, wzniesienia,
trawy.
Pełno ludzi, matki z dziećmi w chustach i tymi prowadzonymi za rekę.
Ludzie sprzedający produkty przy drodze, prowadzący zwierzeta, jaki i po prostu
siedzący na poboczu. Inny świat...
Ruch jak w mrowisku.
Klaksony, zwierzeta chodzące między
samochodami, a nasz kierowca Isayas, wiódł nas w niesłychanym tempie do celu, gdzie
przywitała nas
przesympatyczna rodzina
Komboniańska Mark i Maggie, wraz z trójka adoptowanych dzieci. Wszyscy maja
obywatelstwo Kanadyjskie.
Wybrałyśmy się na zakupy, po drodze modląc się jak
prawdziwe Misjonarki Miłosci nie marnując ani chwili. Aklimatyzujemy się-
zaczynamy orientować się w sklepach, w pozdrowieniach na ulicach i w milionach
innych drobnych spraw. W Etiopii zasady ruchu drogowego prawie nie istnieją :)
Pasy zapina tylko kierowca, przechodzić można na drugą stronę ulicy nawet na
środku skrzyżowania itd.
Następnie
Madzia powiodła nas do swojego przyjaciela i pacjenta Abate (Madzia ma tu
mnóstwo najlepszych przyjaciół.... przez kilka miesięcy zdążyła zaprzyjaźnić
się z wieloma pacjentami), by spotkac go przed operacją.
Miał wypadek w wyniku, którego doznał uraz
rdzenia (ma porażone kończyny dolne), niestety było to 5 lat temu i szansa na
wyleczenie jest prawie żadna ;( a Abate pokłada w niej dużą nadzieję. Mimo tego
nie brakowało w nim Afrykańskiego optymizmu. Spotkanie przy afrykańskiej
herbacie przebiegło również z akcentem polskiej kultury (ciekawe kto
prezentował oberka i polkę jarocinkę, zgadujcie!). Poznajemy Etiopię z innej
strony niż turyści. Chodzimy do domów chorych, pijemy ich kawę i herbatę, jemy
przysmaki i rozmawiamy- po prostu jesteśmy! Swoim byciem, gestami i rozmowami-
dajemy świadectwo wiary.
Wieczorem
zostałyśmy zaproszone na przepyszną kolację w najlepszym towarzystwie
tutejszych Kombonianów. Jest w zwyczaju, że świeccy kombonianie i ich goście
jedzą razem kolację. Byłyśmy zauroczone atmosferą panującą w domu Maggie i
Marka. Modlili się za nas, to nas wzruszyło. Czujemy się tu jak w domu :) (
jedyny problem, że mówią za dobrze po angielsku). Na przeciwko naszego
tymczasowego mieszkania u Kombonianów jest "Pharma College"- Ania
znalazła swoje miejsce! Przypadek? Znak? Okaże się :)
Po modlitwie i czytaniu
Ewangelii po angielsku szybko zasnęłyśmy we wspólnym łózku pod moskitierą.
Dobry dzień, kolejny dany nam przez Pana...
Pozdrawiamy AKM, przyjaciol, rodzine i Was wszystkich,
Ania & Monika :)
PS: Nie mamy dost
epu do Internetu, stad problemy z pisaniem bloga. Raz na kilka dni postaramy sie wpadac do kafejki internetowej w centrum Awassy. Wybaczcie. Rowniez siec komorkowa nie dziala dobrze, stad nie mozemy praktycznie wysylac smsow, telefonowac itp. Woda i prad tez produkt deficytowy. Takie uroki Afryki. Enjoy!!!! <3
|
Obiadoooo! |
|
Najpopularniejszy srodek transportu. Przyjaciele Ani ;) |
|
Ceremonia parzenia kawy |
|
Ulice Awassy |
|
Together! |
|
Ulice Awassy |
|
Kupujemy owoce! |
|
Ulice Awassy |
|
Ania i jej nowa uczelnia! Po lewej zolta brama to wejscie
do Kombonianow swieckich, gdzie tymczasowo mieszkamy. |
|
Z dziecmi Maggie i Marka |
|
Nasze lozko! |
Ania - na bilbordzie podali numer, może powtórka z rozrywki? :D
OdpowiedzUsuńMonika - jak się komuś oberek podobał to może kogoś nam zwerbujesz na jubileusz? Marysia będzie zachwycona!