“Hapy New Year” rozbrzmiewa w około... Czy to
możliwe? Lato w najlepsze i w dodatku to 12 wrzesień, ale
nie według kalendarza w Etiopii
(podobno tutejsza wersja jest bliższa prawdzie).
|
Po uroczystej mszy w Katedrze |
My obudzone o poranku (5
rano by wywiesić balony przed pobudką dzieci), bawimy się z maluchami, a
siostry krążą w fartuchach, kończąc ostatki swoich porannych zajęć, by udać się
na uroczystą Mszę Świętą w tutejszej katedrze, a zarazem jedynym katolickim kościele
w Awassie. Wsiedliśmy wszyscy razem z Siostrami do dużego auta i śmigaliśmy tak
przez miasto do katedry. Msza była bardzo uroczysta – do śpiewu zawsze jest
klaskanie, komunia rozdawana jest pod specjalnym parasolkiem, ks. proboszcz
buja się w rytm muzyki przy ołtarzu- co na realia polskie jest już tańcem ;)
Katolików jest tu niecały jeden procent, przeważają zdecydowanie prawosławni i
protestanci, ale wszystkie odłamy żyją ze sobą we wzajemnej przyjaźni. W ośrodku
Matki Teresy wszyscy modlą się razem, poruszają tematy wiary i czują się jak
bracia w wierze. Jak wspaniale jest tu nosić krzyżyk symbolizujący Ducha Św. -
wspólnotę Taize,a zarazem ekumenizm.
|
Monika i jej dwuskladnikowa salatka owocowa |
Tradycja
dotycząca żegnania i witania Nowego Roku jest tu zupełni inna niż w Polsce. W
dzień poprzedzający Nowy Rok tylko nieliczni wybrali się na imprezę, a
fajerwerki rozbrzmiewały rzadko... Za to tak jak w Polsce katolicy przywitali
Nowy rok Mszą Świętą, a następnie udali się na na rodzinne obiady. Na stołach
zagościła jedna z odświętnych potraw, jadana tylko z okazji największych uroczystości.
Była to indżera (rodzaj kwaśnego naleśnika) z doro (kurczakiem) w pikantnym
sosie z jajkiem. Mięso jada się tu tylko z okazji największych świąt, a
kurczaki są bardzo chude, a w dodatku drogie jak na tutejsze realia. My
zostałyśmy zaproszone do rodziny przyjaciela Madzi na taki obiad. Oprócz dania
popisowego nie zabrakło tradycyjnej kawy z popcornem jako dodatkiem (tym razem
na słono, a nie jak poprzednio na słodko) oraz niezindentyfikowanego napoju
koloru czarnego, sfermentowanego o nazwie Kineto, robionego z prażonego
jęczmienia (Monika czuła tam czarny bez, Ania wyczuwała tylko drożdże).
|
Kolejna ceremonia kawy. |
Wieczorem
udałyśmy się na spotkanie z pracownikami ośrodka, by pokazali nam miasto i
tutejsza kulturę. Nie zabrakło regionalnej restauracji z Etiopską muzyką i regionalnymi
strojami (biedni ludzie- każdy bez wyjątku są zamęczani przez Monikę pytaniami
na temat tańców regionalnych, strojów i muzyki). Tańców mają tutaj nieskończoną
ilość. Nie są zbyt skomplikowane, zwykle opierają się na jednym kroku
podstawowym, jednak nie można oderwać oczu od tancerzy! Robią to z taką gracją!
Widać, że to ich rodzimy taniec, a my jako Polki jesteśmy jedynie ich
karykaturą próbując im dorównać. Nie tańczy się tutaj w parach, często tańczą
np. dwaj mężczyźni i dla wszystkich jest to po prostu wyraz zwykłej przyjaźni.
Pracownicy ośrodka otoczyli nas dużą przyjaźnią i troską. Jest to dzień
rodzinny, a oni poświęcili go nam – dlatego czułyśmy się jak w domu, jak w
rodzinie! Dla zainteresowanych więcej o tańcach opowiemy w Polsce a teraz do
opisu niedzieli marsz!
|
Z Abate. |
|
W tradycyjnym Etiopskim domu. |
W
Niedzielę po rannej Mszy Świętej (o dziwo trwała tylko 1,5h!) jaka miła
niespodzianka- spotykamy ponownie s. Janinę ze szpitala w Bushulo, jak dobrze
usłyszeć polski język. Siostra była nami zawiedziona, gdy dowiedziała się, ze nie
gotujemy w Etiopii tradycyjnych polskich dań... Ciekawe kiedy i na czym!!!???
;) Po Lunchu udałyśmy się wraz z przyjaciółmi Madzi z Bushulo i dwoma
pracownikami ośrodka na wyprawę na górę Tabor. Spodziewałyśmy się delikatnego
podejścia, a tu ku naszemu zdziwieniu góra okazała się stroma i kamienista.
Ufffff.... Uhhh... ale żyjemy mimo sandałów... (jeden pracownik juz mnie pytał
w ośrodku, czy mam jedne buty...i to przed wyprawą w góry) Widok był nieziemski! Pokazywał
wielkość Stwórcy. Nie da się opisać go słowami. Jezioro. Góry w oddali. Na
pierwszym planie drzewa, krzewy, trawy! Powiew lekkiego wiatru! Czy to nie
czasami Duch Święty? Oby zstąpił na nas i was! Dodał sił ;)
Po
powrocie wybrałyśmy się na obiad. Ania zaproponowała lekką zmianę - aby nie jeść
tutejszej indżery (och ile razy już była jedzona!), lecz zjeść coś
europejskiego. Fakt - indżera nie jest lekkostrawna, więc wybrałyśmy się
na Pizzę (trochę łatwiej strawną i
przyjazną dla naszych żołądków). Jest tu niewiele lokali z zagraniczną kuchnia
i korzystają z niej tylko turyści, ponieważ są drogie, a lokalna ludność woli
regionalne pożywienie. Zadziwia mnie tutejszy przemysł spożywczy. Największy
market w mieście jest wielkości sklepu w moim Zielątkowie, nie ma w nim dżemu,
a w niezliczonej ilości budek ze wszystkim ten produkt jest obecny. W diecie
tutejszej ludności białko zwierzęce to produkt deficytowy. W przeciętnym
sklepie (budce) nie znajdziesz nic co by je zawierało (no może jajka...) W
markecie jest lodówka, a w niej często nawet jogurt i mleko! To zwyczajne
tutaj, że w sklepie nie ma jakiegoś produktu np. chleba i nikt się tym nie
przejmuje. Za to Etiopia to raj dla miłośników kawy! Co prawda ma ona
specyficzny smak (kwaskowy) i pije się ją bez mleka z dużą ilością cukru
(czasami solą) i przyprawą Tena Adam. Nie sposób się jednak w niej nie
zakochać!
Więcej
pisać nie mamy dzisiaj siły, bo jutro kolejny dzień, w którym planujemy dać
jeszcze więcej z siebie! W ośrodku pracy i służby ubogim pod dostatkiem.
Nie
zapomnijcie o komentarzach na blogu, jest nam bardzo miło czytając je ;) I
prosimy o modlitewne wsparcie, widząc biedę tych ludzi- serce pęka.
Dzięki
Ci Boże za kolejny dzień w Etiopii! Dzięki za wszystkich "Naszych" w
Polsce!
A & M
|
Widok z gory Tabor. |
|
Sepy i padlina...jaki piekny widok. |
|
Ania i jej przyjaciele na poziomie. |
|
Piekna sprzedawczyni kawy i jej fryzura. |
Pięknie.. podziwiamy Was i wspieramy modlitwą...niezapomniane przeżycia.. całkiem inny świat... dziękujemy za Wasz trud i dawanie świadectwa wiary....do zobaczenia
OdpowiedzUsuńPięknie. Podziwiamy Was i wspieramy modlitwą.Niesamowite przeżycia, całkiem inny świat.. podziwiamy Wasz trud i dziękujemy za piękne świadectwa wiary. Do zobaczenia wkrótce...
OdpowiedzUsuńSzanowe Panie! Wyrazy uznania dla Was, za odwagę i wszystko co tam robicie.
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości w trwaniu przy Panu.
Niech Pan Wam błogosławi. Pozdrawiam. Maria Gorgolewska
Moniczka, ja poproszę koniecznie o etiopską kawę! Odzywaj się czasem! Buziaki i pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuń