Dziś zadziwiła nas punktualność Etiopczyków! Kierowca od Sióstr
przyjechał po nasze bagaże 5 min przed czasem (nie byłybyśmy w
stanie ciągnąć 140 kg bagażu przez godzinę wyboistej drogi)! Na
szczęście spakowane byłyśmy juz wieczorem (zadziwia mnie nasza
zapobiegawczość...;))
Po modlitwie, śniadaniu, domowych sprawach i pisaniu już części kartek do naszych dobrych Aniołów, ruszyłyśmy do centrum Awassy w celu znalezienia poczty (trafiłyśmy na ostatnią minutę czynnej post office!) i kafejki internetowej- udało się! Godzina użycia internetu kosztuje zaledwie 13 birrów, czyli około 2zł. W ten sposób od czasu do czasu w wolnym czasie będziemy sie z Wami kontaktować :)
Madzia zrobila w tym czasie zakupy i zajęła się przygotowaniem obiadu (jakże dobrze się nami opiekuje!), a my z Moniką odbylyśmy pierwszą samodzielną podróż "by foot" po Awassie. O dziwo, bez problemu i prosto do domu! Chyba Duch Św. prowadził! Będziemy często korzystać z Jego przysługi :)
W czasie drogi modlimy się różańcem i czytamy Ewangelię. Dziś Pan przypomniał nam, że nas ochrania - Jr 1, 19 :) So good!
Odwiedziłyśmy też Pharma College, w którym uczą się nie tylko przyszli farmaceuci, ale i też oficerowie, pielęgniarki, położne. Jest tam również primary school. Miałyśmy okazję zobaczyć, jak wyglądają sale lekcyjne, wykładowe, biblioteka i inne oraz przysluchiwałyśmy się zajęciom studentów farmacji z fizjologii (dokładnie na temat Trójglicerydów) - wyobraźcie sobie zachwyt Ani, gdy przysłuchiwała sie zajęciom studentów farmacji! (bardzo interesjące.....)
Popołudniu w ramach dnia wolnego (ten weekend mamy wolny, ciąg dalszy aklimatyzacji) udałyśmy się do Monkey Park, gdzie zobaczyłyśmy egzotyczne zwierzęta- małpy, ptaki, marabuty. Często ludzie się nam przypatrują, to normalne, bo nie często widzi się tu białych ludzi. Stąd ku naszemu zdziwieniu jedna grupka ludzi robiła sobie z nami zdjęcia zamiast z małpami!!! Miałyśmy okazję widzieć też świętowanie ukończenia uczelni oraz idącą na ślub Pannę Młodą ubraną w tradycyjny strój.
Odpoczęłyśmy nad pięknym jeziorem, zachwycając się przyrodą, a następnie ruszyłyśmy korzystając z bajaja do kościoła, gdzie czekałyśmy na Mszę Św. Miała się odbyć ze wspólnotą Neokatechumenatu, ale okazało się, że przyszła jedna Pani i My! Ksiądz ku naszej radości zdecydował odprawić Eucharystię w j. angielskim (czytałyśmy czytania po ang i śpiewałyśmy polskie pieśni)!
Wieczorna kolacja i rozmowy ze świeckimi kombonianami (rodziną Meggi i Marka) przebiegła kolejny raz w rodzinnej, pełnej miłości i zainteresowania atmosferze- przy malutkiej lampce. Jest ona zasilana dzięki kolektorom słonecznym, gdyż prąd został jak to często tu bywa- wyłączony. Wieczór spędziłyśmy na rozmowach, dzieleniu się oraz przygotowywaniu zabaw i animacji dla dzieci z Ośrodka u Misjonarek oraz dokładniejszym zapoznawaniu się ze sprzętem medycznym, który tu przywiozłyśmy :)
God, be with us and save us...
Ania & Monika
Po modlitwie, śniadaniu, domowych sprawach i pisaniu już części kartek do naszych dobrych Aniołów, ruszyłyśmy do centrum Awassy w celu znalezienia poczty (trafiłyśmy na ostatnią minutę czynnej post office!) i kafejki internetowej- udało się! Godzina użycia internetu kosztuje zaledwie 13 birrów, czyli około 2zł. W ten sposób od czasu do czasu w wolnym czasie będziemy sie z Wami kontaktować :)
Madzia zrobila w tym czasie zakupy i zajęła się przygotowaniem obiadu (jakże dobrze się nami opiekuje!), a my z Moniką odbylyśmy pierwszą samodzielną podróż "by foot" po Awassie. O dziwo, bez problemu i prosto do domu! Chyba Duch Św. prowadził! Będziemy często korzystać z Jego przysługi :)
W czasie drogi modlimy się różańcem i czytamy Ewangelię. Dziś Pan przypomniał nam, że nas ochrania - Jr 1, 19 :) So good!
Odwiedziłyśmy też Pharma College, w którym uczą się nie tylko przyszli farmaceuci, ale i też oficerowie, pielęgniarki, położne. Jest tam również primary school. Miałyśmy okazję zobaczyć, jak wyglądają sale lekcyjne, wykładowe, biblioteka i inne oraz przysluchiwałyśmy się zajęciom studentów farmacji z fizjologii (dokładnie na temat Trójglicerydów) - wyobraźcie sobie zachwyt Ani, gdy przysłuchiwała sie zajęciom studentów farmacji! (bardzo interesjące.....)
Popołudniu w ramach dnia wolnego (ten weekend mamy wolny, ciąg dalszy aklimatyzacji) udałyśmy się do Monkey Park, gdzie zobaczyłyśmy egzotyczne zwierzęta- małpy, ptaki, marabuty. Często ludzie się nam przypatrują, to normalne, bo nie często widzi się tu białych ludzi. Stąd ku naszemu zdziwieniu jedna grupka ludzi robiła sobie z nami zdjęcia zamiast z małpami!!! Miałyśmy okazję widzieć też świętowanie ukończenia uczelni oraz idącą na ślub Pannę Młodą ubraną w tradycyjny strój.
Odpoczęłyśmy nad pięknym jeziorem, zachwycając się przyrodą, a następnie ruszyłyśmy korzystając z bajaja do kościoła, gdzie czekałyśmy na Mszę Św. Miała się odbyć ze wspólnotą Neokatechumenatu, ale okazało się, że przyszła jedna Pani i My! Ksiądz ku naszej radości zdecydował odprawić Eucharystię w j. angielskim (czytałyśmy czytania po ang i śpiewałyśmy polskie pieśni)!
Wieczorna kolacja i rozmowy ze świeckimi kombonianami (rodziną Meggi i Marka) przebiegła kolejny raz w rodzinnej, pełnej miłości i zainteresowania atmosferze- przy malutkiej lampce. Jest ona zasilana dzięki kolektorom słonecznym, gdyż prąd został jak to często tu bywa- wyłączony. Wieczór spędziłyśmy na rozmowach, dzieleniu się oraz przygotowywaniu zabaw i animacji dla dzieci z Ośrodka u Misjonarek oraz dokładniejszym zapoznawaniu się ze sprzętem medycznym, który tu przywiozłyśmy :)
God, be with us and save us...
Ania & Monika
<3
OdpowiedzUsuńModlitwa płynie za Was, misje i owoce Waszego doświadczenia misyjnego
OdpowiedzUsuńw Awassa.
p.s p.Monikę miałam okazję poznać w Cafe Misja /opatrunek miłości/
Maria G.