.

.

piątek, 2 października 2015

Gdzie jest rzeczywistość? Tutaj i tam.

Ostatnie dni w ośrodku- Gurage (pobyt na wiosce) - Addis Abeba - Berlin- powrót do domu - Poznań come back uczelnia - Zielątkowo/Gostyń

Nasze Siostry Misjonarki Miłości

Przyjaźń nie zna granic :)

Afrykańska chata, w której spędziłyśmy 4 dni


Siedzę przy komputerze. Wokół naturalny gwar mojego domu. Stare problemy. Dawny pośpiech życia stara się przywrócić mnie do Polski, ale nie potrafię powiedzieć, gdzie jestem! Chyba nadal w przestrzeni powietrznej  między Afryką i Europą. Czyli ogarniamy rzeczywistość... Ale najpierw przypomnijmy sobie, jak wyglądało nasze życie przez ostatni czas w Etiopii.

Mimo, że wróciłyśmy już ponad trzy dni temu nadal nasze myśli są blisko do Etiopii. Przypominamy sobie ostatni tydzień w Ośrodku Matki Teresy w Awassie. Był on bardzo aktywny dla nas.

Najbardziej wykwitne sniadanie w Etiopii ever! and dirty room :)
Nasze wierne sąsiadki towarzyszki. Kochane!
 Chciałyśmy dać jak najwięcej z siebie, myśląc o powrocie, a siostry postanowiły nam jak najwięcej pokazać. Zabrały nas do prowadzonych przez siebie szkół. Jednego ośrodka w mieście, będącego rodzajem przedszkola/przygotowania do szkoły dla najuboższych dzieci. Drugiej w wiosce położonej tak, aby dzieci nie musiały przebywać długiej, czasami niemożliwej do pokonania drogi do miasta. Rodzice często ze względu na tą odległość nie chcą posłać dzieci do szkoły, gdyż nie mają wtedy czasu na pomoc w domu i gospodarstwie. Dodatkowym problemem jest fakt, że  nie mają pieniędzy na mundurki, książki, zeszyty, kredki i ołówki niezbędne do nauki w szkole państwowej, a siostry w swojej szkole zapewniają to wszystko dzieciom.

W szkole ;)


Byłyśmy tam w dniu w którym rozpoczynał się rok szkolny. Niestety dzieci przyszło za dużo i nie wszystkie mogły być przyjęte do szkoły. Zajmowałyśmy się nimi przy dobieraniu dzieci do klas i pomagałyśmy wyprowadzić z terenu szkoły te, które nie zmieściły się w szkole, lub były za małe. To wszystko było dla mnie nacechowane dziwnym symbolizmem i wielkim smutkiem, dzieci nie zorientowały się niczego przy radosnej zabawie... Siostry potem wyjaśniły, że nie zostaną one bez pomocy. Zostaną im zapewnione mundurki i podstawowe wyposażenie szkolne. Zobaczyłyśmy, jak nauczyciele z wielkim oddaniem uczą te najuboższe dzieci. Wzruszające! Wolontariusze, którzy przyjadą w ciągu roku szkolnego dużą część czasu spędzają w szkołach pomagając dzieciom w nauce. My niestety trafiłyśmy na czas, w którym w Etiopii również były wakacje, być może za rok będzie inaczej :)


Wszyscy jesteśmy tacy sami. Kolor skóry nie ma znaczenia.


Zabawy z dziećmi przed szkołą




Teren Publicznego szpitala w Awassie

Towarzyszyłyśmy również Siostrom podczas załatwiania pilnych spraw dotyczących pacjentów w szpitalu w Awassie.


Siostra przełożona buszuje w aptece szpitalnej :)


Etiopskie ODP!



Następnego dnia Monika z Madzią wybrały się do Ośrodka prowadzonego przez organizację pozarządową zajmującego się dopasowywaniem sprzętu ortopedycznego. Ogromny był mój podziw dla Pana Fizjoterapeuty oprowadzającego nas po ośrodku. Mimo, że w Etiopii znajduje się jedynie jedna w całym kraju trzyletnie szkoły fizjoterapii i nie jest  na uczelniach wyższej, to myślę, że ponad 3/4 polskich fizjoterapeutów nie umie się tak ładnie wypowiadać na temat swojego zawodu i nie posiada takiej wiedzy. Ludzie w tym ośrodku byli pod bardzo dobrą opieką! Poczułyśmy się jak w Polsce. Fizjoterapeuci, nie zgadniecie co znalazłyśmy w jednej z sali (UGUL;)

W tym tygodni czekała nas jeszcze jedna niespodziewana akcja- wyjazd z siostrami do "Getsemani", czyli miejsca niedaleko Awassy, gdzie znajduje się miejsce na "retreat", czyli rekolekcje. Myślę, że żadna z nas nie spodziewała się, ze siostry, aż tak nas polubią! Zostałyśmy wyróżnione i zaproszone przez siostry na wspaniały piknik nad brzegiem z jeziora. Same to przyznały, że jeszcze nigdy nie zabrały żadnych wolontariuszy na wspólny obiad do Getsemanii, nie wyjeżdżają z wolontariuszami. Chyba nas polubiły... ( Ciekawe jakie było drugie dno...) Cóż zrobić, jesteśmy obie tak samo szalone, jak one... stąd tak bardzo się rozumiemy :) Były nawet najprawdziwsze kiełbaski! Nie spodziewałyśmy się, że takie produkty można znaleźć w Etiopii. Zobaczcie na zdjęcia, prawdziwy relax i to wszystko zorganizowały Siostry!

Ania z S. Stevią

Monika z etiopską "crazy" sister, naszą najukochańszą Siostrą!!!

Zdjęcie dla Chludowian

Siostry w akcji: lunch!

Taki grill!




Piękne widoki Awassy



Wielka radość! Dobry czas! Błogosławiony!

Piknik z Siostrami, kochane siostryyyy!


Miejsce rekolekcyjne w Getsemani.

Getsemani

Wioska. 

Droga powrotna. Znana tutaj zabawa toczenia opony.



Tydzień w ośrodku upłynął podobnie, jak te poprzednie... Dużo pracy, służby wszelakiej... Ale w sercach miałyśmy z każdym dniem to przekonanie, że to są jedne z ostatnich spojrzeń w oczy pacjentów, ostatnie rozdawanie posiłków, ostatnie rozmowy i zabawy z dziećmi... Co wieczór długo rozmawiałyśmy w naszym pokoiku wolontariuszy o naszych przeżyciach.
FOTORELACJA Z POBYTU U SIÓSTR ZNAJDUJE SIĘ PONIŻEJ ;)

Najcięższa chwila w ośrodku to czas pożegnania! Co powiedzieć tym ludziom? Że wrócimy za rok? Czy oni wtedy tam będą? Jak dobrze, ze pozostała tam Madzia, jest szansa, że zaopiekuje się naszymi pacjentami i przekaże nam wieści z Etiopii. Uściski nie miały końca! Choroby i profilaktyka nie istniały w momencie pożegnania... Wszyscy pacjenci nas ściskali, a  my ich. Nie obyło się bez łez pacjentów i naszych.... Najważniejsza stała się miłość do bliźniego.  Nam nie udało się dać nawet 1% miłości, której otrzymałyśmy.

Siostry obdarowały nas ogromem dobroci, mimo ich zagonienia i ciągłego "busy". Czasem spędzałyśmy z nimi wieczory m.in oglądając film, przy pożegnalnym ciastku, przy objaśnianiu działania sprzętu medycznego z Polski, czy przy przymierzaniu sari (żarty żarty :P). To wszystko, modlitwy oraz wspólna praca w ośrodku bardzo związało nas z Siostrami.

O świcie w piątek po modlitwie z Siostrami tutejszy driver odwiózł nas na dworzec autobusowy, gdzie czekali również inny nasi znajomi z Awassy, którzy przyszli się z nami pożegnać. Ruszyłyśmy "Salam Busem" do Addis. Droga zajęła ok 4-5h.

Bagażnik w Etiopii- wszystko! nawet koza po lewej stronie.
Następnym celem naszej  wędrówki stał się region Gurage, a dokładnie jedna z wiosek w tym regionie. Nasza Madzia ma tam znajomą rodzinę, która przyjęła nas pod swój afrykański dach chaty na 4 dni. To był nas jedyny czas bycia poza ośrodkiem u Matki Teresy. Wybrałyśmy się tam w okresie obchodów Święta Podwyższenia Krzyża, jednego z najbardziej uroczyście obchodzonych świąt w Etiopii, w szczególności w tym regionie. Pani domu przywitała nas modlitwą dziękczynną za nasze przybycie. Z charakterystycznymi dźwiękami "lololoolol" i ukłonami do Boga! Człowiek od razu czuję siłę  mocy Bożej!
Żałowałyśmy, że nie zaczęłyśmy naszej wędrówki właśnie od wizyty na wsi. Doceniłybyśmy wtedy w pełni warunki, jakie zapewniały siostry w Domu Matki Teresy. Na wsi totalny brak bieżącej wody, która trzeba przynosić z oddalonej o 2km (tak na oko) studni. Toaleta- wychodek, ale prąd był - czasem ;)

Długa podróż przez pół Etiopii...

Miejscowe kobiety robią pranie

A co tam! My na pake po wodę z tubylcami!
Życie na wsi jakieś takie z pozoru sielankowe, polegające na uprawie roli i hodowli zwierząt. Bez traktorów i innych maszyn.
Mieszkałyśmy 4 dni w zwykłej Etiopskiej chacie z gliny i słomy wraz ze zwierzętami (dwoma krowami, kurą i kogutem, który budził nas o 4 rano!), nie liczymy ogromu innych małych zwierzątek. Był to na początku ciężki czas, ale po kilku godzinach przyzwyczaiłyśmy się do wszystkiego i polubiłyśmy bardzo to miejsce! Chwała Panu za to doświadczenie, tak mało potrzeba do życia. W Chacie śpi na macie kilka osób, oprócz tego znajduje się palenisko i miejsce dla zwierząt.



Źródło wody



Czasem zdarzało nam się utknąć w niezłym błocie...
 Ale cała wioska pomogła się wydostać :)



Osły pomagają w dostawie wody.
Ania zakochana w osłach na maksa! <3

Tańce i przyjaźnie!

Nasz dom oraz stos, który dzisiejszej nocy zapłonie.

Nasza wioseczka.


Modlitwy przed zabiciem byka. 

Tutejsza kuchnia! 

Nasze wierne sąsiadki w chacie :)



Msza Św. w kościele w mieśćie





Normalne dzielnice miasta.
Etiopia to najbardziej ubogi kraj Afryki.






Nasza chata i Mimi. 

Coffe time







Tak spożywamy posiłki.






Świeto w wiosce


Dżungla!







Do głównych tradycji podczas święta Podwyższenia Krzyża należy rytualny ubój byka (którego byłyśmy świadkami!), a następnie przygotowywanie potraw z jego. Mięso je się tam tylko kilka razy w roku z okazji święta. Ważną rolę odgrywają również tańce i śpiewy, tzw. guraginia, czyli taniec z regionu Gurage (zaprezentujemy zainteresowanym). Łączone ze śpiewem i radosnymi zawołaniami. Trochę się zawiodłyśmy, bo za tradycyjny instrument służyła plastikowa miska lub kanister. Nie można zapomnieć o ogniskach palonych w stosach przed domami na pamiątkę znalezienia przez królową krzyża Pańskiego, dzięki światłu i dymowi ognia (miejscowa tradycja). Żyjąc zwyczajnym życiem wioski spędziłyśmy kilka dni... Dobry i ubogacający czas...

W poniedziałek powróciłyśmy do stolicy Etiopii. Łapałyśmy autobus na drodze w wiosce. Udało się po pół godzinie :) W głowie mając tylko słowo OSTATNI. Ostatni dzień, ostatnia indżera,  ostatni sok, ostatnia rozmowa z Madzią, z ojcami, z tutejszymi ludźmi... ostatnia chwila, ostatni oddech tym powietrzem!



Ojcowie Kombonianie w Addis Abebie otoczyli nas niezwykłą troską podczas ostatniego dnia - pizza na kolację oraz kawa z lodami i czekoladą na nasze pożegnanie, wspólne nieszpory. Rozmów i zdjęć nie było końca. Nie zabrakło oczywiście czasu na porządną kąpiel, afrykańskie warkoczyki, ostatnie dopinki bagażu. Późnym wieczorem ojciec Kombonianin zawiózł nas na lotnisko i pobłogosławił na lot. Dziękujemy Wam i Tobie Madziu Świecka Misjonarko Kombonianko za opiekę i otwartość!


Czas wejść do samolotu- w kilku godzinną podróż :) Podczas lotu otwierałyśmy krótkie listy, którzy napisali nasi znajomi z Awassy dla nas. Wzruszające! W Berlinie czekał na nas kochany Padre, który bezpiecznie zawiózł nas do Poznania i nakarmił głodne dziewczyny :)





Powitanie


Czas powrócić do tej rzeczywistości i nieść Tu dobro. To był dla nas czas wielkiej nauki o sobie i ludziach. Jak niewiele trzeba by sprowadzić do świata trochę radości! Tylko trochę dobrej chęci. W Polsce to trochę trudniejsze, ale co to dla nas! Nasza misja skończyła się fizycznie w Awassie, ale nie skończyła się pomoc, którą chcemy tam nieść, bo jest ona tam bardzo potrzebna. Pomóżcie im razem z nami.

Podczas Mszy Św. bezpośrednio przed wylotem do Etiopii Pan mówił w Ewangelii "Chodź i zobacz". Przyszyłyśmy i zobaczyłyśmy...

Zapraszamy na spotkania, na których będziemy opowiadać o doświadczeniu misyjnym w Etiopii:
- 5.10.2015 godz 19.00 Spotkanie Akademickiego Koła Misjologicznego ul. Dmowskiego 130 Poznań (Archidiecezjalne Centrum Misyjne) - godz. 19 Msza, a po niej relacje z doświadczeń misyjnych w Etiopii i Jerozolimie
- 21.10.2015 - godz 20.00 Cafe Misja ul. Gołębia 1 Poznań podczas Tygodnia Misyjnego :) wcześniej o 19.00 Msza- Fara Poznań

Monika & Ania


Oto fotorelacja z Domu Matki Teresy z Kalkuty. Jedyna podczas wyjazdu, gdyż siostry prosiły by ograniczyć robienie zdjęć na terenie ośrodka!

Roznoszenie wody pacjentom

Stołówka. Plastikowe naczynia dla pacjentów z gruźlicą.

Fizjoterapeutka w akcji!


Opatrywanie ran


Podawanie leków

Kuchenny team!

Dzieci, dzieci, dzieci!

W pokoju samotnych matek z dziećmi.
Na pozór radośnie, w głębi dramaty ludzkich historii



Ania szykuje zastrzyki dla pacjentów

Poranna gimnastyka z pacjentami z TB

Asmamo. Nasz wybawca- Pan elektro-hydraulik.
Zawsze chętnie niósł pomoc dwóm mzunga.

Oddział kobiet z dziećmi.

Podawanie zastrzyków i kroplówek

Pacjentki



Dystrybucja leków 

Kolejka po leki. 

Dodaj napis


Z pacjentkami.. które po kilku tygodniach stały się dla nas przyjaciółkami...


Korytarze ośrodka




Rozdawanie ziarna ubogim









Z Hanną, naszą uroczą pacjentką.
Godziny rozmów...  i stawiania Hanny na nogi!

Dzieci z chorobą głodową

Lunch time!




Aster. Dzieci ośrodka. 


Część męska.

Ania ze swoim najwierniejszym kolegą. 












Fekadu. Tutejszy kierowca.


Siergietu. Nasza dobra dusza, dbająca o nas w każdym momencie.

Przyjaciółki z kuchni.



Adoracja z Siostrami. Every day!


Przeczytajcie za kogo dziś modlą się Siostry!

Medical dream team. 




ZAPRASZAMY NA TYDZIEN MISYJNY:




































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz